Drodzy czytelnicy, witam ponownie!
Niedziela minęła tak szybko, że naprawdę nie było kiedy szkrobnąć nawet parę zdań, a co dopiero się rozpisać. Za oknem mamy „jesienną zimę”, ale nie o tym będzie dzisiejszy odcinek. Temat mi dziś sam wpadł w ręce, a mianowicie „Orcze dylematy”, a może miało to być „Orkowe dylematy”? W każdym razie pełny tytuł dzisiejszego wpisu powinien brzmieć „Przyjąć Orka, czy nie przyjąć – oto jest pytanie”.
Ork Orka Orkiem pogania, czyli Ork na topie
Dzień jak co dzień. Na kf2 robię odpisy, rozmawiam z tymi, którzy nie boją się zagadać (pamiętajcie, że jestem tą „złą, niedobrą, wredną, gryzącą i w ogóle przeokrutną” operatorką Astenny, która dorobiła się nawet mema – pozdrawiam przy tej okazji fanów filmu „Terminator 2” i powiedzonka Hasta la vista, baby…), zużywam Punkty Akcji i ogólnie czas leci niesamowicie szybko. Znalazł się jednak czas na odkrycie nowego sklepu polskiego na ziemi angielskiej (w mojej mieścinie to pierwszy taki, więc powód do radości przeogromny – uwielbiam polskie jedzenie!; angielskie jest niedobre, tuczące, mega kaloryczne i gorąco nie polecam; jakby mogli to by słodzili tu cukier, a potem się dziwią, że to taki otyły naród, drugi po USA jeśli się nie mylę), na obiad przy stole razem z synem (zjadł kluski – podwójna okazja do świętowania) i wspólną zabawę. I później znowu skok na kf2, bo jak doskonale wiemy „kf2 – jesteś moją kokainą” – uzależniasz zbyt szybko 🙂 Wracając do sedna – zgłosiła się dziś do mnie persona rasy Ork z zapytaniem czy przyjmę do Iter Serico. I nastąpiła taka krępująca cisza i myślówa co mam odpowiedzieć, a raczej jak to zrobić, by nie wyjść znowu na tę „złą, niedobrą, wredną…” dalszy ciąg wyliczanki znacie. Ork w IS to jakby wrzucić wieloryba na Saharę, albo połączyć słonia z wiewiórką – układ jak dla mnie niemożliwy. Ktoś od razu na wstępie powie: IS to rasiści! Nie, nic z tych rzeczy. Masz Leonida, Hobbita, Aenaru, Anioła, Goblina… i szukasz aktywnej organizacji – to nie szukaj dalej… Dobra, stop! Dość reklamy! Nie, rasiści na pewno nie. Spytasz: to co Ci się nie widzi w Orkach? Krzepę mają to mogą kuć żelazo, robić broń cud, miód i orzeszki. Owszem… ale (zawsze jest jakieś „ale”) odpowiadam trwa wojna między Twierdzą Urrthorror a Cesarstwem. Powiesz: no i co z tego? Odpowiem: dla mnie liczą się fabularne konsekwencje, zarówno te handlowe odczuwalne mocno na rynku, jak i polityczne, państwowe, ogólne – te dwa kraje nie pałają teraz do siebie miłością. Powiesz: no i co z tego? Może być Ork, który ma w czterech literkach całą tę wojnę, być indywidualistą. Odpowiem: Ten Ork nie pochodzi z innego regionu Fallathanu, gdzie nie toczyła się wojna, lecz z Twierdzy. I gramy w takich czasach, realiach, gdzie polityka możnowładców, władców, królów wszelkiego rodzaju mają wpływ na życie maluczkich. Prywatnie jednostka może być całkowicie obojętna na to, co się dzieje na świecie, ale w ogólnym rozrachunku ta postać w fabule głównej i tak tkwi w tym wszystkim po uszy przynależąc właśnie do danej rasy. Powiesz: gracz może zmienić obywatelstwo i będzie to Ork z Irimgardu bo mają tam 2% orczej populacji, a Irimgard nie ma z Twierdzą Wojny. Odpowiem: Orkowie zabili obywateli Cesarstwa, splądrowali miasta, niszczyli wioski i osady, ucinali trofea w postaci ludzkich głów. Myślisz, że teraz każdy Ork, nawet mający po kły w pysku tej wojny może czuć się bezpiecznie na terenie Cesarstwa? Nie sądzę. Za niektórymi są nawet listy gończe, konkretnie jeden, ale nie będę robiła reklamy Orkowi Mazuru ^^. Sądzę raczej, że każdy złapany/ubity Ork będzie mile widziany przez organy władzy cesarskiej, że oczyszcza się ziemie Cesarstwa z tych Zielonoskórych. Powiesz: Ten Ork nie musi być wcale taki zły, może się na coś przydać. Jest silny, to dobra ochrona. Odpowiem: tak, sprzed czasów Wielkiej Wojny owszem, mogłabym mieć Orków w IS, ale teraz nie ma takiej możliwości. Nie ma „dobrych” Orków, są skłonni czynić tylko dobro, jeśli im się to opłaci, jeśli muszą ratować własny zielony kuper lub jest to w interesie ich społeczności. Nie ufam orczej naturze. Powiesz: dlaczego jesteś taka uparta? Odpowiem: raczej konsekwentna i trzymam się prawa cesarskiego, które mówi, że Orkowie popełnili zbrodnie przeciwko zdrowiu i życiu, czci, mieniu, wolności… Powiesz: ale to jest gra, w której wszystko jest możliwe i dozwolone. Odpowiem: nie dla mnie, trzymam się pewnych zasad fabuły głównej. Oto właśnie chodziło, by były wzajemne zależności pomiędzy rasami, państwami, organizacjami – wojna też jest relacją, tyle że negatywną (dla obu stron). Powiesz: czepiasz się (zaczyna Ci brakować argumentów). Odpowiem: Astenna nie może się bratać z tymi, którzy zabili jej brata, kuzyna i ranili ojca. Zhańbiłaby cesarskich bohaterów, gdyby w jej szeregach był Ork. (Myślisz, co rzec.) (Mówię na sam koniec.) Liczy się także reputacja (miejmy nadzieję, że będzie wprowadzona w grze mechanicznie – tu „paczy” w stronę admina). Powiesz: po jaką cholerę reputacja? Odpowiem: jest potrzebna, to dodatkowa reklama w fabule. Dla praworządnych osób/organizacji to walka o dobry wizerunek, który popłaca w ich „świecie”. Im więcej łotr ma reputacji w półświatku tym lepiej dla niego i tych, którzy wynajmują jego usługi. Orcza persona nie potrafiła zrozumieć mego stanowiska, poszła szukać „bardziej tolerancyjnej” organizacji. Smuteczek mnie ogarnął, że ani przez chwilę nie próbowała zrozumieć tego, co próbowałam przekazać. Nie wątpię, że orcza persona znajdzie szybko swe miejsce w kf2… nie obraziła się aż tak bardzo. „Pa” napisała 🙂
Moda na Orka
Niewątpliwym sukcesem okazał się wojenny event. Jest mi tym bardziej miło, że prapoczątek tego epizodu mogłam osobiście opisać we wieści. Wojna od dawna była planowana w fabule głównej, coby rozruszać trochę przykurzone stagnacją państwa. Jak wiemy ostatnia wojna zakończyła się w świecie Fallathanu dokładnie 22 lata temu, czyli w 4345 roku. Oprócz negatywnych konsekwencji w postaci strat materialnych miast, wiosek (tło akcji), zabitych obywateli obu krajów (NPC plus postaci graczy) oraz aktualnej wrogiej polityki handlowej i wzajemnych relacji (tak jak człek musi uważać na terenie Twierdzy, tak i Ork na terenie Cesarstwa) – ten event mechaniczno-fabularny przyniósł pozytywne efekty. Rozruszanie graczy, wszyscy byli pod wrażeniem ilości osób na TS w trakcie eventu (chyba pobito rekord), emocje, które towarzyszyły po równo obu stronom, powiew czegoś innego niż pojedynki i bale, czy zabijanie potworów. I najważniejsza korzyść, która nastała po tym evencie – moda na Orka. Ta dotychczas zaniedbana rasa stała się modna, ożyła, zdobyła zainteresowanie graczy. Ork to nie jest już synonim na kf2 = Dragonias. Można śmiało rzec, że nastała w fabule „orcza epoka”, która ma się o niebo lepiej. Pytanie brzmi – czy naprawdę daną rasę/kraj/lokację itp. można rozreklamować tylko poprzez wojnę? Czy nie ma innego sposobu, równie spektakularnego? Mam nadzieję, że są. I wydaje mi się, że najlepszą wizytówką danej rasy jest po prostu całoroczna, regularna, konsekwentna gra daną postacią.
Dzisiejszy temat zakończę cytatem z Nonsensopedi:
„Zmjażdżym szechświat na płask i zabijem fszystko, co bendzie hciało nam łoddać, My som Orkowie i żyjem, coby walczyć i zwycienżać”