Darcy [69] – VIII era

One and only!

– Jakim cudem w ogóle udaje Ci się prowadzić interesy, skoro bezpodstawnie rzucasz się na nikomu winny bagaż. Odwołaj te wszystkie jedwabie. – Mówiła pod wpływem emocji, ale nie rzucała niczym prócz słów. Nawet nie podejrzewała się o to, że może kiedykolwiek się tak zacietrzewić. Nikomu do tej pory nie udało się doprowadzić jej do takiego stanu. – Nie chcę niczego. Nie zabawię tu tak długo, żebym potrzebowała zapasów. Popełniłam błąd robiąc niespodziankę, za co przepraszam. Więcej się tak nie naprzykrzę.

Odwołać? Prychnął głośno. — Nie chcesz niczego? — Zaatakował ją pocałunkiem, zatrzymując jej wargę w zębach. Puścił, paląc ogniem alchemicznym rtęciowe sadzawki jej oczu. — Pierścionka zaręczynowego też nie chcesz?

– Cholernik! Bałamutnik! – Wyzwiska trwały, aż nie pocałował jej, choć wtedy jeszcze oberwał ciosem w pierś. Wzburzenie w niej kipiało, choć miało coraz mniej dróg ujścia. Koniec końców Darcy Weissbach użarła Vadima Levente, patrząc na niego płomiennym wzrokiem. Chciała go ukatrupić. I jeśli tylko wzrok mógłby zabijać, to padłby trupem u stóp jej szaleńczo długich nóg. Chyba do krwi go drasnęła tymi swoimi jadowitymi kłami węża. – Wiesz, gdzie możesz wsunąć ten pierścionek?! – Nie znalazł dobrego momentu. Ba, znalazł najgorszy możliwy moment i to mogło się skończyć naprawdę źle. 

 — Na twój palec — wychrypiał w odpowiedzi momentalnie. Gorący oddech, pogłębiony i rwany, wprawiał jego głos w drżenie.— Wyłącznie na twój palec. Jej drogi pan Levente wyszczerzył się obłędnie, przypominając sobie, że za pierwszym razem nie zadał Darcy tak ważnego pytania z należytym szacunkiem. Nie znał dobrego momentu. Westchnął.

— Darcy Weissbach, czy zostaniesz moją żoną?

– Gnojek. Dupek.

– Prowokujesz… Patrz mi w oczy – rozkazał, w wolną dłoń chwytając jej twarz i zwracając ku jego.

– Na wszystko, co trwałe… Tak, zostanę Twoją żoną, Vadimie Levente.- Powiedziała to bardzo poważnie, choć nie trwało długo, aż do uszu Vadima dotarł ten dźwięk chroboczący nieprzyjemnie, tudzież śmiech jego narzeczonej. – My nic nie możemy zrobić jak zwykli ludzie, nieprawdaż?

Pages: 1 2 3 4 5 6